.

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: [email protected]

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Zmysły Krakowa

Historia, historia, historia... oplata Kraków jak Wisła. Niesiona skrzydłami gołębi, spogląda z dachów i wież. Oczywiście miasto ciągle się rozwija, znajdują tu siedziby liczne firmy, powstają nowe osiedla, rozwija się infrastruktura i komunikacja, restauracje i kawiarnie tętnią całodobowym życiem, muzea i teatry czekają z ciekawym repertuarem, stadiony, zwłaszcza klubów sportowych Wisły i Cracovii, najstarszego klubu w Polsce, któremu kibicował sam Karol Wojtyła, czekają na spragnionych silnych wrażeń, ale... przecież nie dlatego miasto odwiedzają przez cały rok rzesze turystów z całego świata. 

Tak. W grodzie Kraka historię chłonie się wszystkimi zmysłami; piękno architektury i dbałość o każdy szczegół przyciąga oczy i na długo, nawet pod powiekami, pozostają jego kształty i kolory. W uszach, jak na pięciolinii, tańczą nuty hejnału z Wieży Mariackiej i stukot dorożek, a jak będziemy mieć szczęście, to usłyszymy dźwięk wawelskiego Zygmunta, zwanego dzwonem królów i królem dzwonów, który bije od 500 lat zaledwie około 30 razy w roku, uświetniając najważniejsze wydarzenia religijne i narodowe. W ustach natomiast pozostanie smak obwarzanka lub obwarzanków, chociaż średnio każdy z nich to tylko lub aż ok. 300 kilokalorii.

Na spragnionych językoznawców czekają w obfitości małopolskie regionalizmy, bo tu: chodzi się "na pole, na miasto i na nogach", a podczas deszczu rozkłada się "parasolkę", a gdy poczuje się głód, je się "sznycla z weką". To tak przewrotnie, wbrew innym rodakom, którzy wychodzą na dwór i do miasta pieszo pod parasolem, w ręce z kanapką z kotletem mielonym w bułce paryskiej.
Jeśli zaś deser, to obowiązkowo każda kawiarnia, cukiernia, a nawet piekarnia, w zależności od grubości portfela, bo mnogość kalorii taka sama, czeka z pischingerem, czyli andrutami/waflami przekładanymi słodką gęstą masą czekoladową lub kajmakową. Pomysłodawcą tego specjału był w XIX wieku wiedeński cukiernik Oskar Pischinger, a że Małopolska była przez długie lata częścią Cesarstwa Austrii, to specjały wiedeńskie goszczą do dziś w domowych i restauracyjnych menu, chociażby wiedeński sernik z cukrem pudrem czy jajko po wiedeńsku, obowiązkowo z bułką kajzerką.

A zatem "chodźże se" po Krakowie z historią pod rękę, zachwycaj się nią, bo przecież starczy jej dla wszystkich, a utrudzony po całym dniu w hotelowym lub domowym zaciszu odłóż swój telefon na "nakastlik", czyli nocną szafkę. Często te urocze regionalizmy są powodem kpin i przekomarzań, ale prawdziwi krakusi są z nich dumni, bo przecież to oni mieszkają w królewskim grodzie i po tym można ich poznać. Po prostu jesteśmy Krakowem.

A czym pachnie Kraków? Jakub Pietrynka, który stworzył pierwszy zapach "Kraków" zamknięty w buteleczce perfum, twierdzi, że miasto pachnie drzewami, zielenią, aromatem trawy z plant i Błoń, bluszczami z Wawelu oraz nutą wodną z zakola Wisły. A ja dodam, że Kraków pachnie przede wszystkim tradycją i historią. 

Często jest to historia zamknięta za klasztornymi murami i za bramami, ale zamknięta tylko pozornie, bo wystarczy nacisnąć klamkę i wejść, dosłownie(!) w strefę ciszy, znaleźć ukojenie dla zmęczonego zwiedzaniem ciała, a kiedy już oczy przywykną do półmroku i podążą za promieniami słonecznymi, odkryć piękno sztuki sakralnej, witraży i polichromii, nad którymi trudzili się artyści, sztukę, której nawet najbardziej czułe oko kamery nie jest w stanie zapisać w całej jej krasie. Historia, która nagle i na chwilę odsłania się przed nami zapisuje się na trwałe w sercu i w duszy, a utrwalona na fotografii przywoła kiedyś ten czas i to miejsce, tak różne o każdej porze roku i dnia, a nawet tak zależne od naszego nastroju.

A jeśli już ulegnie on pogorszeniu to nic go tak nie poprawi jak odrobina "słońca uwięzionego w wodzie", jak mawiał Galileusz, czyli lampka wina ze Srebrnej Góry - winnicy rozłożonej u stóp klasztoru ojców kamedułów na krakowskich Bielanach. Winnica wpisała się w koloryt i smaki miasta i cieszy się uznaniem zarówno wśród mieszkańców jak i turystów.  

Górują nad nią i nad miastem, spowite w zieleni drzew, białe wieże klasztoru - eremu kamedułów, ufundowanego przez marszałka Mikołaja Wolskiego, parającego się, o zgrozo, czarną magią i alchemią, jako zadośćuczynienie za życie. Jego niespokojny duch ponoć ciągle snuje się po wzgórzu. Reguła zakonu należy do jednej z najbardziej surowych. Nieliczni mnisi, poświęcający się modlitwie i pracy, chodzą w białych habitach, stąd nazwa Bielany. Przez cały rok wstęp do klasztoru mają tylko mężczyźni w godzinach otwarcia furty w godzinach od 8 do 11 i od 15 do 16.30. Kobiety mogą odwiedzić klasztor tylko 12 dni w ciągu roku: 23 marca w Zwiastowanie Pańskie, w Wielkanoc, 3 maja - NMP Królowej Polski, w niedzielę Zesłania Ducha Świętego, w poniedziałek po niedzieli Zesłania Ducha Świętego, w niedzielę po 19 czerwca - w dniu św. Romualda założyciela kamedułów, w drugą i w czwartą niedzielę lipca, pierwszą niedzielę sierpnia, 15 sierpnia - Wniebowzięcie NMP, 8 września - Narodzenie NMP, 25 grudnia - Boże Narodzenie. W żadnym jednak z tych dni nie mają one wstępu do ścisłego eremu, a jedynie mogą wejść do kościoła. 

Malownicze Bielany to od wielu lat jeden z ulubionych celów spacerów. Widoczne o każdej porze dnia i nocy wieże górują nad miastem i przyciągają wzrok jak magnes. Arcybiskup Karol Wojtyła, metropolita krakowski, mawiał: "Krakowianie, czy wiecie, dzięki komu wasze miasto stoi bezpiecznie i nienaruszone przez tyle stuleci? To kameduli są waszym piorunochronem." Warto o tym pamiętać. 

A ducha marszałka koronnego Mikołaja Wolskiego pewnie także spotkacie, gdy po drodze odwiedzicie winnicę. Czego sobie i Wam życzę.
 

Maryla Kania 


Maryla Kania - harcmistrzyni z Hufca ZHP Kraków Śródmieście. 
 


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: [email protected]
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ